Juwenilia dyplomowane
Ze trzydzieści lat temu miałem przyjemność być na kilku wykładach profesora Janusza Daneckiego. Marginalnie pojawił się na nich temat arabskiej mitologii z czasów przed Mahometem. W efekcie napisałem opowiadanie nawiązujące do sprawy. Żart to był raczej niż opowiadanie, taki figiel literacki. Przeleżało to-to wszystkie te lata w jakimś kartonie ze szpargałami. A jakieś dwa miesiące temu, podczas próby robienia porządków (kolejnej i po raz kolejny raczej nieudanej), natrafiłem na luźne kartki z tekstem zatytułowanym „Czarna księga”. Chwilę ważyłem je w dłoniach zastanawiając się na wyrokiem – kubeł, czy powrót do kartonu. Wróciły do kartonu – znów zwyciężył mój ckliwy sentymentalizm.
Do kartonu kilka dni później wróciłem i ja, bowiem kolega przysłał mi regulamin konkursu literackiego „Uwięzieni w bibliotece”. Przypomniałem sobie momentalnie, że moje opowiadanie sprzed lat pasowuje idealnie do tematu, więc…
Po odkurzeniu kartek, przepisaniu tekstu do komputera (oryginał powstawał na enerdowskiej Erice), wygładzeniu stylu i zmianie tytułu na „Incipit et explicit”, opowiadanie trafiło do koperty i pojechało na konkurs.
Kto by się spodziewał, że jury konkursowe doceni takie juwenilium. A jednak! Niżej przedstawiam dowód fotograficzny.

Takie rzeczy, proszę Państwa!
Gratulacje!! Super!! Powinieneś się pochwalić tym opowiadaniem. Warto dać się ponieść emocjom i wysyłać swoje teksty. 11 lat temu wzięłam udział w konkursie poetyckim (a nie lubię poezji:-). Temat był zadany, nt. wielokulturowości Lublina. I nie dość, że w ogóle wykrzesałam z siebie wenę, że napisałam 5 wierszy, to jeszcze zostałam wyróżniona. Namacalnym dowodem był dyplom i 150 zł:-)
Wielkie dzięki! Ja to wysyłam teksty, które albo się nie zmieściły w jakiejś większej całości, albo nigdzie indziej nie pasowały do koncepcji całościowej, albo są tak stare, że zdążyłem o nich zapomnieć, a żal mi by tak leżały bezczynnie po kartonach i kajetach. Nie chce mi się wieszać na blogu wszystkich tych wyróżnianych czy nagradzanych rzeczy, bo by nadmiernie pęczniał ten internetowy dzienniczek. Jak organizatorzy konkursów drukują nagradzane prace, to fajnie i można je wtedy w jakiej bibliotece znaleźć, a jak nie drukują, to specjalnej rozpaczy nie ma, bo też Pulitzerowe teksty to to nie są 😉 No tak, dyplomy są bardzo namacalne, że o polskich złotych nie wspomnę. Teraz to już w konkursach większe nagrody dają, więc jest jeszcze bardziej namacalnie 😉 Jak powiada poeta Janerka – Jezu, jak się ciesze, z tych króciótkich wskrzeszeń, kiedy pełną kieszeń, znowu mam…